Vendetta - prolog
Jest jedna z tych najdłuższych w roku, upalnych czerwcowych nocy. Stoimy na werandzie i patrzymy w gwiazdy, szeroko rozpostarte na granacie nieba. Taka romantyczna sceneria, myślisz z pewnością, lecz boisz się otwarcie wyrazić swoje uczucia. W tle słychać głośne takty muzyki rozrywkowej, mieszające się z głośnym śmiechem weselnej gawiedzi. Jesteśmy zupełnie sami. Gorące powietrze letniego dnia, przesyca jedynie delikatny zapach stojących nieopodal surfinii. Wszyscy inni goście bawią się właśnie na oczepinach. Może jednak powinnam żałować, że nie jestem z nimi... Cóż zaraz wszystko stanie się jasne.\r\n\r\nChciwie i zachłannie chwytasz swoimi owłosionymi łapskami moje delikatne dłonie, uprzednio wypowiedziawszy litanię komplementów na temat ich urody. Dziwisz się że nawet w upalna noc pozostają lodowato zimne. \\\"Zupełnie jak u nieboszczyka\\\" próbuję zażartować i rozładować już dość napiętą atmosferę. Niestety mój żart wydaje się mi niekiedy zbyt prawdziwy... Gdybyś wiedział, że zarówno moje serce jak i reszta mojego ciała, jest tylko częściowo, powierzchownie ciepła, a w głębi skuta wieczna zmarzliną, może sam może uznałbyś mnie za pół trupa.\r\n\r\nCzuję że chwila konfrontacji zbliża się nieubłaganie, że od tego momentu czas już na zawsze zostanie rozerwany na dwie połowy- nienaruszalne przed i po. Tyle miesięcy czekałem na ten moment, żeby zrealizować tak skrzętnie ułożony już dawno plan vendetty. Czuję, że przyszedł już czas kiedy wypełnia się moje przeznaczenie, jedynie delikatnie wbijane w serce szpilki wyrzutów sumienia, opóźniają ten moment prawdy. Ale ja się nie zatrzymam, nie ugnę pod ciężarem konsekwencji, dopnę swego choćby się ziemia miała rozpaść na kawałki.\r\n\r\nCzuję, że coraz mocniej ściskasz moje dłonie, a twój wzrok, mimo panującej ciemności, dokładnie lustruje całą moją postać, zatrzymując się zwłaszcza na mojej twarzy. Próbujesz dostrzec, pod kamienną maską wieczorowego makijażu, prawdę o moich uczuciach. Chyba muszę ci trochę pomóc, bo nie będziemy przecież tak stać do świtu.\r\n\r\n-,,Oj! Czemu mi się tak bacznie przeglądasz , aż się głupio czuję\\\" - znowu wracam do oscarowej roli niewinnej, cnotliwej dzieweczki, w którą mistrzowsko wcielam się przy każdym spotkamy z tobą.. \r\n\r\n-,,Wybacz ja tylko...\\\"- Próbujesz coś odpowiedzieć i na kilka sekund spuszczasz wzrok. \r\n\r\nCiekawe czy tylko grasz takiego nieśmiałego chłopca czy taki jesteś naprawdę...? Po chwili jednak znowu bacznie mi się przeglądasz, a twoje usta delikatnie się poruszają, zupełnie jak byś chciał mi coś powiedzieć, lecz brakowałoby ci odwagi. Jestem już trochę zdenerwowana i znudzona. Czy to musi aż tyle trwać? ,,Kończ waść wstydu oszczędź\\\" nasuwa mi się samo. Powstrzymuje jednak napięte do granic wytrzymałości nerwy. Przyjmuję minę słodkiego niewiniątka i ostatnimi siłami złamanej woli, próbuję skierować twoje myśli na właściwe tory. \r\n\r\n-,,Może chcesz mi coś powiedzieć albo o coś mnie zapytać\\\" - szepczę najsłodszym jak tylko potrafię głosikiem, udając, że zupełnie nie spodziewam się tego co za chwilę nastąpi.\r\n\r\nOdpowiada mi tylko niezręczna cisza. Z trudem gryzę się w język, aby zbyt szybko nie powiedzieć o słowo za dużo. Nie darowałabym sobie, gdybym zepsuła coś, będąc tak blisko celu, dla którego tyle poświęciłam. Wreszcie słyszę twój głos i z trudem zmuszam się do spojrzenia ci prosto w oczy, gdy kierujesz do mnie te słowa.\r\n\r\n-\\\'\\\'Bardzo chciałbym wiedzieć czy ja cię kiedyś zdenerwowałem albo sprawiłem, że byłaś smutna\\\"?\r\n\r\n-,,Oczywiście że tak\\\" - odpowiadam bez namysłu, zanim zdążę znów przywdziać swoją maskę. Skutki mojej wypowiedzi, są już dawno widoczne na twojej twarzy ( choć jest prawie zupełnie ciemno ). Wiedzę jak na twoim obliczu, maluje się jakiś dziwny wyraz czegoś jakby... cierpienia...?\r\n\r\n Już nie ma niezręcznej ciszy między nami. Nagle zaczynasz mnie strasznie przepraszać za te wszystkie chwile kiedy mnie rozzłościłeś i zasmuciłeś, i tak usilnie zaczynasz mnie prosić, bym ze wszystkimi szczegółami opowiedziała Ci o tych sytuacjach. No nie mogę na Ciebie patrzeć. Wolę oglądać niebo i ciemność w której dostrzegam prawdę. Muszę spokojnie przemyśleć, bo stwarza mi się bardzo ciekawa sytuacja. \r\n\r\n-,,Daj mi chwilę... niech pomyślę\\\" - rzucam Ci od niechcenia, między zdawkowe słowa przebaczenia twoich win, zachowując ostatnie pozory przyzwoitości.
Data dodania | 2023-01-08 21:42 |
Kategoria | |
Autor | Karen |
O autorze Wszystkie opowiadania
Komentarze
(Komentarze mogą dodawać jedynie zalogowani użytkownicy)